Wydał go nałóg
Za naruszenie miru domowego odpowie 42-letni mężczyzna, który wdarł się na strych jednego z domów na terenie Ryk. Wykorzystał osobne wejście i przebywał pod jednym dachem z niczego nieświadomymi domownikami. Wydał go nałóg. Właścicielka domu odnalazła na strychu opakowania po papierosach. Początkowo podejrzewała swojego męża o potajemne podpalanie. Jednak prawda okazała się zaskakująca dla obojga. Na strychu ich domu nieznana wówczas osoba urządziła sobie noclegownię. Policjanci szybko ustalili, jak mógł wyglądać „dziki lokator” i po kilku dniach zatrzymali go na terenie naszego powiatu.
W niedzielę dyżurny komendy otrzymał nietypowe zgłoszenie. Mieszkanka Ryk poinformowała, że na strychu swojego domu odnalazła podróżną torbę i ślady przebywania obcej osoby. Jak się okazało ze strychu, do którego prowadziło osobne wejście korzystał nieznany wówczas mężczyzna i najprawdopodobniej tam nocował. Być może sprawa tajemniczego lokatora nie wyszłaby na jaw tak szybko, gdyby nie jego nałóg. Właścicielka domu zbierając pranie odnalazła opakowania po papierosach. Początkowo skupiła swoją uwagę na mężu podejrzewając go o potajemne podpalanie. Rzeczywistość zaskoczyła ich oboje. Razem z nimi pod jednym dachem nocował ktoś jeszcze. Świadczyło o tym przygotowane miejsce do spania i pozostawiona przez „dzikiego lokatora” torba.
Zszokowana kobieta zgłosiła się na policję. Funkcjonariusze w niedługim czasie ustalili, jak mógł wyglądać tajemniczy lokator. Jednak w dalszym ciągu nie wiedzieli, kim jest. Mężczyzna, który wystraszył małżeństwo z Ryk nie powrócił po swój bagaż i wciąż był poszukiwany przez mundurowych. Wpadł we wtorek. A wypatrzył go czujny dzielnicowy, który wracał do domu po służbie. Policjant zwrócił uwagę na mężczyznę, maszerującego przez jedną z miejscowości. Podejrzewał, że może to być poszukiwany od kilku dni „lokator” i poinformował dyżurnego.
W trakcie podjętych przez funkcjonariuszy czynności, jego przypuszczenia zostały potwierdzone. Okazało się, że 42-latek nie mając, gdzie przenocować, postanowił wykorzystać niezamknięty strych jednego z domów w Rykach, do którego prowadziło osobne wejście. W ten sposób niepostrzeżenie dla domowników przebywał z nimi pod jednym dachem, planując jednocześnie wyjazd za granicę.
Jego zagraniczna podróż opóźniła się, bowiem został zatrzymany przez policjantów i osadzony w policyjnym areszcie. Wczoraj usłyszał zarzuty naruszenia miru domowego. Poddał się dobrowolnie karze w wysokości 2,5 tys. zł.
KS